Dlaczego warto chronić prywatność swojego dziecka w sieci, czyli czego możemy się nauczyć od „Żony idealnej”.

Dlaczego warto chronić prywatność swojego dziecka w sieci, czyli czego możemy się nauczyć od „Żony idealnej”.


Jest taki odcinek serialu prawniczego „Żona Idealna”, który bardzo mnie zaciekawił. Sprawa jest bliska wielu z nas – rodzicom, ponieważ dotyczy publikacji wizerunku dziecka. I nie chodzi tutaj o rodzinne zdjęcia, którymi dzielą się rodzice na portalach społecznościowych, ale bezrefleksyjne wrzucanie do sieci zdjęć swoich nagich pociech, w przekonaniu, że to słodkie, naturalne i bezpieczne. Czyżby?

Czy wiesz KTO ogląda zdjęcia Twojego dziecka?

Bohaterka serialu, prawniczka o imieniu Alicia, prowadzi sprawę dorosłego już mężczyzny przeciwko matce – znanej artystce, która w prestiżowej galerii wystawia jego nagie zdjęcia z dzieciństwa. Fotografie są uznawane za dzieła sztuki –  piękne, artystyczne i wysmakowane. Powód jednak twierdzi, że złamały mu życie. Nie zagłębiając się we wszystkie argumenty, które podnosiła serialowa adwokatka (zainteresowanych odsyłam do obejrzenia odcinka 2 sezonu 7 ), najistotniejszy jest ten, że po upublicznieniu zdjęć chłopiec otrzymywał e-maile m.in. od pedofilów. W serialowym procesie uzyskano opinię biegłego z tej dziedziny, który potwierdził informację, że nawet artystyczne zdjęcia nagich dzieci mogą zostać wykorzystane przez pedofilów.

No nie wstydźmy się – nagość jest naturalna.

Powód twierdził również, że nie wyrażał zgody na zrobienie mu zdjęć, a decyzję za niego podjęła matka. Artystka broniła się argumentem, że dawniej często wykorzystywano wizerunek nagiego dziecka w sztuce, np. barokowej czy renesansowej i nikogo to nie gorszyło.  Może jednak warto wziąć po uwagę fakt, że kiedyś zasięg komunikowania takich dzieł nie był tak łatwy i szeroki jak teraz. Inaczej też postrzegano ludzką seksualność. Myślę, że dziś, w dobie popularności social mediów, rozpowszechnianie wizerunku nagiego dziecka jest co najmniej lekkomyślne i niebezpieczne.

W maju Europejski Trybunał Sprawiedliwości zadecydował, że każdy użytkownik Internetu ma prawo zgłosić firmie swoje zastrzeżenia co do wyników wyszukiwania, które mogą naruszać jego prywatność (prawo do zapomnienia). Jednak praktyka sądowa pokazuje, że proces taki bywa kosztowny i czasochłonny, a jego wynik niepewny. Nie mogę się oprzeć  wrażeniu, że Internet ( a szczególnie Google) niczego nie zapomina. Po wrzuceniu zdjęć np. na Facebooka praktycznie traci się nad nimi kontrolę, mogą być powielane, udostępniane, przerabiane i w zasadzie nie ma możliwości całkowitego ich usunięcia. Drogi Rodzicu, czy chciałbyś, żeby Twoja córka, która została właśnie literackim odkryciem roku, albo panią prezydent, musiała wstydzić się swoich zdjęć, które kiedyś beztrosko wrzuciłeś do sieci?

Wizerunek dziecka i jego prawna ochrona.

Z punktu widzenia polskiego prawa, wizerunek można rozpowszechniać, jeśli osoba na nim przedstawiona wyraziła na to zgodę i to niewątpliwą (tzn. wiedziała, gdzie i jak zostanie on rozpowszechniony).

treść art 81 prawa autorskiego

W przypadku małoletnich, o udostępnianiu wizerunku decydują jego przedstawiciele ustawowi, najczęściej rodzice. Co ciekawe, w przypadku wygranego castingu do reklamy czy filmu, dość rygorystycznie przeglądają i podpisują umowy- są znacznie ostrożniejsi. Tymczasem obie sytuacje łączy ten sam problem. Wrzucając zdjęcia naszego dziecka na Facebook lub Instagram, sami rozpowszechniamy jego wizerunek bez jakiegokolwiek wynagrodzenia i kontroli. Warto zauważyć, że już samym faktem umieszczenia zdjęcia na stronie portalu społecznościowego, udzielamy mu bezpłatnej licencji– polecam uważnie przeczytać regulamin. Dodam, że wizerunek chroniony jest nie tylko w ustawie o prawie autorskim (art. 81 pr.aut), lecz także w kodeksie cywilnym. Stanowi on bowiem nasze dobro osobiste, tak samo jak wolność czy zdrowie, dlatego podlega podwójnej ochronie.

dobra osobiste w kodeksie cywilnym

Pamiętajmy o tym, gdy będziemy wrzucać zdjęcia naszych nagich pociech do sieci. Nigdy nie wiemy, kto je będzie oglądał po drugiej stronie monitora i czy kiedyś nie staną się problemem dla naszych dojrzewających lub dorosłych już dzieci. Jednym słowem: pomyśl, zanim wrzucisz.

Więcej w kampanii „Pomyśl, zanim wrzucisz”